wtorek, 19 lutego 2013

Kącik języka polskiego

Dzisiaj proponuję wiernym czytelnikom garść językowych ciekawostek:

1. Spontaniczny
Która z pań nie chciałaby, żeby jej facet był spontaniczny? Najczęściej chyba rozumiane jest to jako: "jak będę w złym humorze, to on spontanicznie zaproponuje, żebyśmy wyszli do kina na komedię" albo "da mi prezent, którego się nie spodziewam". Takie zachowania pewnie są miłe, ale czy spontaniczne? Sądzę, że jednak muszą być poprzedzone chociaż chwilą namysłu i odpowiedzeniem na pytania typu: "czy mam na to pieniądze?", "czy mam na to czas?", "czy zdążę kupić prezent po pracy?", "czy ona na pewno się ucieszy?" itd. Tymczasem ja uparcie twierdzę, że najbardziej spontaniczni są ci, którzy biją swoje żony. Proponuję odwołać się do słownikowej definicji tego słowa:

1. «będący odruchową, nieprzemyślaną wcześniej reakcją na coś»
2. «reagujący odruchowo i emocjonalnie»
Wkurza mnie - leję ją. Raczej nie ma nawet zastanawiania, czy pięścią czy otwartą dłonią - jak się ułoży, tak wyjdzie. Reakcja odruchowa, naładowana emocjami, na pewno nie przemyślana, bo chyba nawet największy tępak na spokojnie doszedłby do wniosku, że takie zachowanie ma więcej skutków negatywnych. Zdarzyło mi się już nieśmiało próbować przekonywać ludzi do mojej interpretacji słowa "spontaniczny". Jak do tej pory, same porażki. Tyle że odpowiedzi, jakie dostawałem, brzmiały: "Bicie kobiet to nie kwestia spontaniczności, to brak jakiejkolwiek kultury i honoru", "Spontaniczny kojarzy mi się wyłącznie pozytywnie". A ja naprawdę z przyjemnością przyznam komuś rację, jeżeli tylko ten ktoś wskaże mi w definicji tego słowa coś, co zaprzecza temu, że bicie żony jest spontaniczne. Póki nikt mnie nie przekonał, zachęcam do zastanowienia się, czy to takie fajne jak partner jest spontaniczny - to nie tylko bicie, ale też przeklinanie, podnoszenie głosu, niemiłe odzywki, choć parę pozytywnych spontanicznych zachowań też się znajdzie, ale chyba mniej niż się powszechnie uważa. Już najkrótsza chwila namysłu powoduje, że zachowanie trudno uznać spontaniczne.

2. Dynamiczny
Oczywiście w połączeniu z "młody" i "zespół". Nie wiem kto wymyślił takie potworne zestawienie słów i jak to się stało, że zrobiło taką karierę. W bardzo wielu ogłoszeniach w sprawie pracy można to spotkać, a jest to zdanie, które absolutnie nic nie mówi o potencjalnym pracodawcy. Widział ktoś kiedyś, żeby oferowano pracę w starym, dynamicznym zespole? Albo młodym, statycznym? Skoro mamy same młode i dynamiczne, to naprawdę taka informacja niewiele wnosi do sprawy. Pół biedy, gdyby to określenie pozostało w sferze ofert pracy. Jakiś czas temu przeczytałem jednak w artykule na temat sytuacji w szkolnictwie coś takiego: "Dyrektor musiał zwolnić młodą, dynamiczną nauczycielkę, bo akurat bardziej doświadczona wracała z urlopu zdrowotnego [...]". Co to znaczy, że nauczycielka jest dynamiczna? Że uczeń widzi ją przy tablicy, zagląda do zeszytu żeby coś sprawdzić, a ona błyskawicznie pojawia się z tyłu klasy (ruchliwy - element definicji słowa "dynamiczny")? Jakieś inne pomysły?

3. Spolegliwy
Słowo rzadko używane, które oryginalnie oznacza "ten, na którym można polegać". Tymczasem, jeżeli już jest używane, to praktycznie zawsze w znaczeniu "uległy". Naprawdę niesamowite, jak upowszechniło się to właśnie znaczenie. Sam przez większość życia byłem przekonany, że tak należy tego słowa używać, dopóki nie przeczytałem pewnego polskiego kryminału (kiepskiego, trzeba przyznać), w którym autor na marginesie zwrócił uwagę na to słowo. Od tego odkrycia minęło kilka lat, w tym czasie na palcach jednej ręki można zliczyć sytuacje, w których usłyszałem/przeczytałem "spolegliwy", ale za każdym razem było to w znaczeniu "uległy". Efekt jest taki, że obecnie w słownikach można przeczytać:

1. «taki, który wzbudza zaufanie i można na nim polegać»
2. pot. «taki, który łatwo ustępuje i podporządkowuje się innym»
Jest to przedziwna sytuacja. Jeszcze dziesięć lat temu tego drugiego znaczenia nie było w słownikach. Teraz jest oznaczone jako "pot.", co właściwie należałoby traktować jako eufemizm dla "błędnie". Ciekawe, czy za jakiś czas przy definicji słowa "bynajmniej" przeczytamy "pot. przynajmniej". A co powiecie na takie zdanie: "Dobry pracownik szeregowy powinien odznaczać się spolegliwością"? Dla efektywności komunikacji chyba najlepiej tego słowa w ogóle nie używać.

4. Netto/na rękę
A tu kwestia dotycząca wyłącznie efektywności komunikacji. Do niedawna wolałem mówić, że na pewnym stanowisku zarabia się x netto. Wiadomo, że nie mówiłem o konkretnych osobach, bo zarobki są ściśle tajne. Wracając do tematu językowego, jak "na rękę", to zaraz sobie wyobrażałem spracowaną łapę z żałobą pod paznokciami wyciągniętą po gotówkę "na rękę". "Netto" nie budziło tak silnych skojarzeń. Tyle że zazwyczaj potem padało epickie pytanie: "Na rękę, tak?" (zwłaszcza jak kwota nie była najniższa). "Tak, na rękę" - byłem zmuszony odpowiedzieć. Chyba nie tylko ja miałem ten problem, bo ostatnio usłyszałem "pensja netto na rękę" - tutaj już mamy najwyższą możliwą efektywność. Ja jednak nie pójdę aż tak daleko, będę używał "na rękę", przynajmniej w prywatnych rozmowach. Zgodnie z ludową mądrością: co na rękę, to na rękę, a pensję netto, to jeszcze Rostowski opodatkuje, zobaczycie.